Wyszukiwanie

Szukaj...

Przekaż darowiznę

Stowarzyszenie utrzymuje się ze składek członkowskich i darowizn. Przekaż darowiznę na cele statutowe.

Odwiedź Szymonka i Dawidka

Szymonek i Dawidek

Przymus po NOPie - historia Marty

U nowo narodzonego synka Marty Władymirow w ciągu 6 tygodni od podania pierwszego szczepienia pojawiły się zmiany w wielu węzłach chłonnych, było podejrzenie nowotworu. Jednak badania sugerowały związek ze szczepieniem BCG podanym w pierwszej dobie życia w szpitalu. W książeczce zdrowia dziecka jest zapis o niepożądanym odczynie poszczepiennym, jednak nie został on zgodnie z przepisami zgłoszony przez lekarza do powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej. Sanepid grozi matce wszczęciem postępowania egzekucyjnego jeśli dziecko nie zostanie zaszczepione kolejnymi dawkami szczepień.  

Oto relacja matki chłopca:   

Po diagnozie synka, kiedy otrzymaliśmy wyniki biopsji – ziarnina gruźlicza (wycięty guzek na lewym obojczyku), zostaliśmy zupełnie sami, nikt się moim dzieckiem nie interesował. Wręcz przeciwnie – każdy lekarz do którego trafiliśmy powtarzał, że to nic takiego, zdarza się i należy dalej kontynuować szczepienia (synek był szczepiony jedynie w szpitalu, po urodzeniu). Wielokrotnie byłam określana mianem wyrodnej matki, która robi ze swojego dziecka kalekę nie szczepiąc go. Żaden lekarz nie powiedział co dalej z tymi zmianami, jak je leczyć. Twierdzili, że same znikną.

Poszukaliśmy z mężem lekarza z tytułem profesora, licząc że nam pomoże. Jednak kolejny raz zawiedliśmy się. Pan profesor jedynie  zważył i zmierzył  moje dziecko, po prośbach zlecił kontrolne badanie USG (w grudniu 2010 r.).  Synek miał jeszcze pojedyncze zmiany w okolicy szyi  w dole nadobojczykowym. Niepokoi mnie też to, iż zdarza się, że u synka z rany, a właściwie już blizny, po wyciętym guzku tworzą się czasami małe krostki z wydzieliną ropną, czasami miejsce to jest zaczerwienione. Nie wiemy co robić, do kogo się udać.

Dla mnie po prostu niezrozumiałe jest to, że po takich przejściach zmusza się nas do szczepień. Otrzymałam korespondencję z sanepidu, w której grozi się nam postępowaniem egzekucyjnym jeśli nie zaszczepimy dziecka kolejnymi szczepionkami. Nie mogę pojąć, iż rodzic nie ma prawa głosu, szczególnie taki, którego dziecko już doświadczyło powikłań – przecież tu chodzi o jego zdrowie i życie. Moje obawy są tym większe, gdyż w naszej rodzinie były przypadki powikłań poszczepiennych – moja kuzynka dostała zapaści po szczepieniu. W rezultacie skończyła szkołę specjalną, a dziecko męża brata też ma guzek pod pachą. Jednak na wsparcie części rodziny nie mogę liczyć, bo strasznie krytykują naszą decyzję…

W ostatnim piśmie do sanepidu widnieje stwierdzenie, iż dziecko miało szeroką diagnostykę i przekazana została dokumentacja medyczna z punktu szczepień. Jest to niezgodne z prawdą, gdyż syn po wyjściu ze szpitala nie był w żaden sposób diagnozowany, a tamta pani doktor nie widziała nawet dziecka na oczy.

Byłam wyjaśniać w sanepidzie tą kwestię. Pani prowadząca sprawę stwierdziła, że się czepiam. Jestem zszokowana tym co od niej usłyszałam, iż nie ma nigdzie na żadnym wypisie stwierdzenia, że jest to niepożądany odczyn poszczepienny i że może to jednak nie ma związku ze szczepieniem. Załamałam ręce, tłumaczyłam, jednak z tą panią ciężko się rozmawiało. Sporządziła notatkę, której nie podpisałam i na tym na razie się zakończyło...

Czy matkę uprzedzono o możliwości wystąpienia powikłań poszczepiennych?

Dlaczego lekarz nie zgłosił NOP?

Czy przymuszający do kolejnych szczepień urzędnicy wezmą odpowiedzialność za możliwe kolejne powikłania?  

Więcej w materiale Telewizji Lublin. 

19.06.2012.